piątek, 18 lutego 2022

Wprowadzanie Nowego Psa Do Stada

 Skąd decyzja?

Długo myślałam o czym mogłabym napisać wam pierwszy post po za przywitaniem i odpowiedz przyszła sama. Od tygodnia w moim domu jest świeży lokator. Mały dynamit urokliwie nazwany Laylą, która jest 9-cio tygodniowym szczeniakiem w typie chihuahua. Zapytacie pewnie czemu chihuahua i czemu w typie, Lalusia to pies mojej mamy, która od dłuższego czasu zastanawiała się nad małym pieskiem, poręcznym, takim aby mogła łatwo z nim podróżować, a mając doświadczenie w tym jak ciężko znaleźć hotel i miejsce w którym amstaff jest mile widzianym gościem szukała czegoś małego i na pozór łagodnego. Na pozór? Tak ,bo nigdy nie widział ,żeby mały szczenior był takim zadziorą ,a czemu nie hodowla i rasowy psiak? Proste ,bo nam na tym nie zależy, chodziło nam o towarzysza do kochania, a nie rasowca do wystaw czy szpanowania ,chcieliśmy kundelka ,któremu damy dom, a on będzie wdzięcznie przeciągał się na naszej kanapie. 

P.s. Ona nie jest taka straszna 🤣 Po prostu podwinęła jej się warga i zabłysnęły oczy i wyszła na tym zdjęciu jak wychodzący demon z ciała małego pieseczka.

Moje stado w pigułce

Dla nie wtajemniczonych w moim domu znajdywało już trzech rezydentów:

🐈‍⬛

10-cio letnia Kicia (czarna), ceniąca sobie spokój i ciszę oraz towarzystwo domowników stroniąca od częstych wizyt gości w domu kotka. Legenda głosi, że dali nam ją w Happy Mealu gdy była kociakiem🤣. Prawda jest taka, że moi rodzice wracali z zakupów z moją małą siostrą, która bardzo nalegała żeby pojechali do McDonald's jednak nie udało jej się doczekać i po drodze zasnęła w samochodzie. Zanim dojechali zobaczyli na ulicy Pana, który przed domem naprawiał rower, a wokoło niego biegał mały kociak. Mój tata niewiele myśląc zatrzymał się i zapytał za ile chce oddać, na co Pan równie bez namysłu rzekł "A bierz Pan za darmo" i tak kiedy moja siostra się obudziła dostrzegła na kolanach Happy Meala, a obok maluskiego kociaka. Chociaż w książeczce zdrowia właścicielem kotki jestem ja (z dziwnego powodu, bo trafiła do nas gdy miałam ledwo 10 lat) to właśnie najbardziej jest związana z moją siostrą i to ona głównie sprawuje opiekę nad kotem jednak z racji tego, że jest dorastającą nastolatką to zupełna opieka głównie finansowa nad nią należy do moich rodziców. Kicia z wiekiem zaczęła nie radzić sobie ze stresem i zdarza jej się często chować tak aby nikt jej nie przeszkadzał oraz posikiwać więc moje obawy były skierowane na to aby nowy zwierzak nie wywołał u niej nadmiernego stresu, który i tak przeżywa ponieważ jest już starszym kotem i energia reszty ekipy ją momentami przytłacza.

🐈

Drugi kot w squadzie to Idalia. Ile ma lat to w sumie zagadka, ale po zachowaniu i fakcie, że na moje to całkiem urosła to musi być młodziutka. Ma maksymalnie dwa lata. Według mnie to kot ideał. Żądna pieszczot i bliskości 4 kilowa kula futra zgłasza się do miziania po brzuszku. Bardzo żywiołowa, uwielbiająca zabawę i gonitwy petarda. W porównaniu do Kici to taka wiejska baba. Nie odziedziczyła po starszej siostrze wdzięku, ale na pewno potrafi postawić na swoim i wie czego chce. Jest bardzo głośna i mocno wokalizuje. Z czasem nauczyłam się już po miauknięciach rozumieć czego jaśnie księżniczka w tej chwili by chciała. Głośne "Mi" znaczy "Daj mi jeść głupia babo" ,a cichutkie "Mraa" to "Pogłaszczesz🥺". Jest jeszcze pare naszych haseł, ale nie mogę wam też za dużo zdradzać. Pojawiła się u nas przypadkiem. Z zachowania i jej ciągoty do człowieka wynika, że była blisko ludzi i jak potem się okazało miała właścicieli, ale wyprowadzili się i kota z powrotem nie chcieli. Przez trzy dni miauczała pod moim balkonem, na zmianę z sąsiadką dokarmiałyśmy kociaka z myślą, że to kot, któregoś z sąsiadów i był, ale sąsiadów już nie było. Kiedy pobiegała za mną i psem do domu kiedy wracaliśmy ze spaceru zupełnie się go nie bojąc zrozumiałam, że to właśnie nas wybrała i tak już jest z nami od 8 miesięcy. 

P.s.W tym momencie siedzi obok, patrzy na mnie i pomiaukuje żebym tylko pogłaskała i wytyrtoliła koteczka 🤣

P.s.2. Jakbyście chcieli post o wypracowywaniu komunikacji z kotem to chętnie wam to objaśnię, bo to bardzo ciekawy temat jak koty wypracowują sobie z człowiekiem wspólny język.

🐶

Nie chce mówić mój ulubiony, ale mój ulubiony🤣. Tyson, który jest wam już znany więc nie będę rozwodzić się tu dużo na jego temat, ale jeśli nie znasz go jeszcze to zapraszam do zakładki "Tyson" gdzie masz szczegółowy opis tego kawalera😉. Powiem tylko o relacjach z dziewczynami. Kicia była przed moim księciem więc raczej nie powiem nic nadzwyczajnego, że nie miał opcji nie dostosować się do kociej lokatorki i mimo, że między nimi nigdy nie było siostrzano/braterskiej miłości to żyli i tolerowali się jak należy. Nie było między nimi konfliktów, raz na jakiś czas zdarzyła się zabawa, ale z wiekiem kicia wolała spokojne wspólne odpoczywanie. Z Idalią od razu zaiskrzyło. Tyson bardzo ożył i spodobała mu się zabawa w domu co nie zawsze jest miłym widokiem szczególnie gdy 40 kilo cielska biegnie środkiem korytarza z pełnym impetem w nogi za kotem to może być niebezpiecznie😮

,ale wcale nie jest nie do przeżycia kiedy możesz chwile odsapnąć, bo twój psiak ma kompana do zabawy. Tutaj od początku była miłość i wcale mocno nie przykładałam się do tej relacji oprócz obserwowania jak ta dwójka do siebie ignie.

No to tak... Mamy stado, które mniej lub bardziej się akceptuje, lubi i praktycznie od początku mieszkania u mnie traktują się jak członków rodziny, aczkolwiek kiedy pojawia się gość zwierzak reakcje bywają różne. Kicia się chowa i nie nawiązuje kontaktu, Idalia jest zaciekawiona, ale obserwuje z bezpiecznej wysokości, a Tysiek różnie. Dziewczynki tak, chłopcy blee, a psie dzieci jak nie wkurza to okej. 

Plan działania

Jak przygotowałam starsze zwierzęta?

  1. Odizolować jeden pokój dla malucha. Na początku chciałam żeby młoda się zaklimatyzowała w nowym miejscu, a starszyzna miała czas na zaakceptowanie zmian w domu.
  2. Drugi odizolowany pokój był tym w, którym zwierzęta mogą się schować kiedy będą chciały uciec przed szczeniakiem i w, którym jest cicho, ciemno  i spokojnie aby mogły się w spokoju odprężyć.
  3. Większe skupianie uwagi i dawanie atencji zwierzakom w domu kiedy bawię się z nimi i częstsze zostawianie ich samym sobie, aby przyzwyczajały się, że czasem będę musiała poświęcić czas szczeniakowi 
  4. Więcej spacerów sam na sam z Tysonem, po to aby wiedział, że właśnie na nich robimy najwięcej interakcji i jestem wtedy dla niego, a w domu stawiamy na wypoczynek

Dzień 1

Jadę po psa!

Zostawiłam koty luzem na mieszkaniu, a Tyson został w moim pokoju gdzie najwięcej przebywa i tu czuje się najlepiej. Poszłam na pociąg i po dwóch godzinach wróciłam z nową lokatorką. Od razu przy drzwiach przywitała mnie Idalia, ale nie była zadowolona gdy zobaczyła na moich rękach psiaka. Położyłam małą na podłodze w bezpiecznej odległości i powitałam kotkę, żeby ta nie czuła się odrzucona, młoda niestety została powitana prychnięciem. Zaniosłam malucha do wyznaczonego dla niej pokoju. Zostałam z nią chwilę ponieważ była bardzo wystraszona nowym miejscem i nie chciała eksplorować tylko jak naleśnik położyła się na podłogę i wodziła wzrokiem za mną. Kiedy już się rozruszała i zaczęła poznawać nowe miejsce wyszłam i przywitałam resztę zwierząt dając się obwąchać, żeby już czuły zapach malucha. Większość dnia psy spędziły pod drzwiami popiskując i wąchając siebie nawzajem. Koty raczej omijały pokój łukiem, ale raz ciekawość wygrała i kicia chciała skoczyć na klamkę i dostać się do środka, ale szybko zrezygnowała gdy mała zaczynała szczekać. Tego dnia starałam się dawać jednej i drugiej stronie po równo, bo dla wszystkich był to dzień zmian i chciałam dać wszystkim wsparcie w ciężkiej dla nich sytuacji.


Dzień 2

Chyba coś się dzieje?

Wyglądał podobnie jak Dzień 1 z tym, że mała się trochę bardziej rozruszała i cały dzień próbowała mnie wołać co jeszcze bardziej interesowało resztę, ale dalej przez drzwi i na dystans. Ekipa także czując zmiany, które wynikały z mojego częstego znikania w tym tajemniczym pokoju były bardziej domagające się pieszczot i nie żałowałam im siebie kiedy już udało mi się wyrwać. Młoda tego dnia zdecydowanie odżyła i pokazała, że nie jest tylko małą słodką kulką. Wciągniecie wszystkich podkładów (nawet tych obsikanych) do kojca to tylko wierzchołek tego jak bardzo chciała zaznaczyć swój bunt. Dalej dzieliłam opiekę po równo na strony drzwi, ale starałam się pokazać małej, że czasem musi zostać sama i to nic strasznego. Tego dnia cała trójka spała ze mną w łóżku wtulona jak nigdy.


Dzień 3

Pierwsze spotkanie psów.

Dzień przebiegał jak poprzednie, wchodzimy w to razem i powoli. Szczęście takie, że te pierwsze dni udało mi się być samej ze zwierzyńcem przez co ograniczyłam stres do minimum. Nikt się nie krzątał, nikt nie gadał, cisza i spokój w domu pomogła im coraz bardziej akceptować fakt, że psiak jest gdzieś w okolicy. Każdy miał swój cichy kąt i zawsze kiedy chciał mógł przyjść na pieszczoty. Wieczorem jak codzień przyszłam do małej żeby sprawdzić jak się ma, nasypać suchej karmy do miseczki i dolać wody. Tym razem jednak drzwi się nie domknęły. Kiedy mała siedziała mi na kolanach wszedł Tyson sprawdzić co tu się tak na prawdę kryje. Ku mojemu zdziwieniu nawet szczególnie nie zwrócił uwagi na małą. Wstałam aby utrzymać dystans między nimi, bo jednak ledwo kilogram ,a 40 to spora różnica. Mała zbliżyła pyszczek do Tysona, a on powąchał i po prostu odszedł dalej wąchać pokój. Zdziwiła mnie jego obojętność więc zawołałam i zaczęłam głaskać go z młodą na rękach, odwróciłam ją także w swoją stronę ,aby jeśli Tysiek miał na to ochotę obwąchał ją dokładnie i skorzystał. Nie miejąca już tylu obaw jak zareaguje na psiaka w swoim domu wsadziłam małą do kojca, a jego puściłam na pokój. Mała bardzo chciała pobawić się z nowopoznanym kolegą i z całej siły gryzła ogrodzenie, skakała i poszczekiwała na dużą bestie. Tysona dość spięty stał i wąchał przez siatkę małego skaczącego potworka. Targało nim wiele emocji ponieważ merdał ogonem, ale stał sztywno. Nie stroszył się, ani nadmiernie nie ekscytował, pełna kontrola emocji jednak mała zaczęła głośno warczeć i pokazywać zęby co nie spodobało się Panu na jego włościach i warknął na szczenię ostrzegając, że to mu się nie podoba. Po wyjściu Tysona z pokoju pogłaskałam go i poczekałam aż emocje opadną i nagrodziłam go porcją smaczków, spacerem i michą pełną pyszności na kolacje. Od tamtej pory każdą interakcje związaną z małą która była prawidłowa nagradzałam aby dobrze skojarzyć obecność małej.

Dzień 4

Powrót reszty domowników.

Większość tego dnia przeleżeliśmy ze starszakami w łóżku, to znaczy głównie oni, bo są przyzwyczajeni, że niedziela należy do tych spokojniejszych dni i chociaż nic w tym tygodniu nie wyglądało tak samo to doskonale wiedziały, że dziś leży się do góry brzuchem. Ja głównie sprzątałam i pozwoliłam sobie zamknąć pokój odpoczynku ze śpiącym towarzystwem i puścić małą na mieszkanie na zwiady. Chyba nie muszę mówić, że mycie podłogi tego dnia nie miało sensu, bo produkcja moczu w euforii małego pieska jest liczona w litrach. Tego dnia też postanowiłam zmienić miejsce pobytu małej ponieważ przestrzeń w jakiej do tej pory była przy jej pokładzie energii stała się klitką. Zamontowałam bramkę dla dzieci w łuku dzielącym salon i przedpokój. Oczywiście przejście między bramkami nie sprawiało żadnego problemu małemu zwiadowcy więc i tu musiałam pokombinować. To też podsunęło mi pomysł, że ten moment znaczy tyle żeby wypuścić zwierzęta i zobaczyć co się stanie. Koty wiadomo, "zawijka stąd, my tylko do michy i nara", Tysiek chwile spędził w ukłonach i podskokach do małej jak i ona do niego z chęcią zabawy, a potem olał sprawę i poszedł spać.

Dzień 5

Nie taki szczeniak straszny?

Od rana siedziałam w pokoju z Tysonem, a Layla biegała po mieszkaniu za moją mamą. Chciałam poświęcić jemu trochę więcej czasu po prostu obok mnie sam na sam, nie koniecznie nawet się nim szczególnie zajmować, ale żeby wiedział, że nic się nie zmienia. Młodej dobrze zrobiło kiedy nie miała mnie obok i w momencie zaniepokojenia chowała się do swojego kojca, a nie w moje nogi, ale nie doszło do takiej sytuacji, była bardzo ciekawa nowych osób w domu i nawet dużo chętniej wchodziła w interakcje z moją siostrą. Gdy wychodziłam z Tysonem dawałam mamie znak żeby zamknęła Lale w kojcu. On bardzo chętnie przychodził się przywitać i szedł dalej w swoją stronę ,ona zaś darła pysk na cały regulator, bo jak to tak "duży piesek chodzi, a ja nie"? Gdy Tysiek wrócił zmęczony po spacerze i położył się w przed pokoju w całkiem dobrym nastroju mama zachęciła, żeby może wypuścić Layle i w razie nie powodzenia po prostu zabrać ją, a jego wyciszyć w pokoju. Zrobiłyśmy to i ku naszemu zdziwieniu Tyson był oazą spokoju. Młoda zaczęła skakać niebezpiecznie blisko pyska, a on jakby nigdy nic przyniósł ulubioną zabawkę i zaczął się obok bawić. Potem nawet udało się Lali mu ją zabrać i na to też jej pozwolił chociaż gdy jakiś psiak odwiedzał nasz dom Tysiek nigdy nie pozwolił aby inny pies bawił się jego zabawkami. Wspólna zabawa trwała około godziny, psy były cały czas pod nadzorem i zachowywały się perfekcyjnie. Koty dalej z dystansem, ale już nie uciekały kiedy mała postanowiła do nich pobiec, a tylko odganiały małego wariata.

Dzień 6

Starszy brat?

Tego dnia byliśmy pewni, że Tyson nie zrobi nic Laluśce i możemy pozwolić im biegać wspólnie po mieszkaniu. Tego dnia Tysiek nas zaskoczył swoją opiekuńczością w stosunku do małej. Mama odkurzała w domu i najlepsze schronienie jakie znalazła Lala to między nogami Tysona kiedy on jadł. Co ciekawe koty zawsze odpędza od miski, a tym razem nie warknął, nie pogonił. Zachowywał się jakby było to dla niego naturalne, nie miał nigdy w nawyku bronienia zasobów, ale co jego to nietykalne więc kolejny raz wzbudził pozytywne zaskoczenie. Lalućka znalazła w Tyśku oparcie i większość dnia chodziła za nim. Robiłam z młodą trening obok Tysona i oczywiście obserwował wszystko, kiedy uczyłam małą komend, Tysiek wykonywał je momentalnie i czekał na smaczki co dużo dawało Lali, bo podpatrywała co robi jej starszy brat i widziała za co dostaje smaczki. Tutaj kolejne zdziwienie. Tychu zupełnie nie przejmował się, że karmie smaczkami drugiego psa. Do tej pory kiedy inny pies się do mnie miział, wchodził na kolana czy dostawał smaczki z mojej ręki w moim Miśku włączała się zazdrość i szybko wyganiał takiego delikwenta ode mnie, a tu nawet nie wykazał cienia zazdrości. Wzięłam nawet młodą na spacer z Tysonem, niby szybki obchód po dzielni, ale czemu by jej nie pokazać. Z racji, że psiak nie ma jeszcze ukończonych wszystkich podstawowych szczepień to jedynie mogła obserwować z pod kurtki, a tak właściwie z naszego szalika socjalizacyjnego (można też użyć torby) przebieg spaceru. Gdy szliśmy ciemną uliczką i mijaliśmy pana idącego nam na przeciw zawołałam Tysona do nogi, żeby nie budzić niepokoju i on nawet nie zwracając uwagi na przechodnia przeszedł obok, ale Lala nie dała za wygraną i obszczekała gościa niczym nieposkromiona bestia. Po tym spacerze nie wiem, który z moich psów jest bardziej agresywny. 40 kilogramowy, turbo silny amstaff czy ważąca zaledwie 1,200 gram chihuahua 🤔.

Spacer i szalik socjalizacyjny

    



Dzień 7 i 8

      To już formalność.

No i mamy dzień 7-go tutaj nic spektakularnego się nie wydarzyło oprócz zmiany miejsca kojca do mojego pokoju. Nie chcieliśmy zamykać Layli na całe noce w kojcu, ale nie byliśmy przekonani do tego, żeby szwendała się sama po domu gdy my śpimy. Z racji, że Tyson śpi na łóżku to i mała znalazła sposób, żeby się na nie dostać i tak zostałam obudzona tupotem małych stópek po moim ciele i mokrymi pocałunkami szczęśliwego pieska. Euforia była taka, że chyba myślała, że jak się tak długo nie ruszam to umarłam. Koty zdecydowanie potrzebują jeszcze trochę czasu. Nie przywykły, że ktoś je cały czas zaczepia i napastuje, mimo wszystko łączenie uważam za udane i mogę śmiało powiedzieć ,że polecam taki sposób zapoznawania dla właścicieli zwierząt potrafiących kontrolować swoje emocje. Chociaż nie wszystkie moje zwierzęta takie są, a jednak dają rade to uważam, że postąpiłam dobrze i odpowiedzialnie podeszłam do tematu.



Więc po kolei

O czym musisz pamiętać zanim przyniesiesz zwierzę do domu?

  1. Przygotuj osobne pomieszczenie dla nowego zwierzaka. Najlepiej gdyby było rzadko uczęszczane przez rezydenta i jak najbardziej bezpieczne dla malucha.
  2. Daj rezydentowi dostęp do spokojnych kryjówek w, których lubi odpoczywać i może poczuć się bezpiecznie.
  3. Zacznij znikać do innego pomieszczenia, stopniowo z zasięgu zwierzaka aby mógł przyzwyczaić się, że kiedy nie ma ciebie obok nie dzieje się nic złego. Rób to nawet jeśli nie planujesz brać nowego zwierzaka, ale twój zwierzak ma problem z pilnowaniem cię w domu.
  4. Odizoluj czas, który poświęcasz całkowicie rezydentowi. Przyzwyczajaj go do 100% skupienia nim kiedy jesteś sami, na spacerze czy w jednym pokoju. Pokaż, że są momenty kiedy ma całego ciebie, a punkt 3 znaczy odpoczynek i wyciszenie.
  5. Nie wywołuj niepotrzebnego stresu związanego ze zmianami. Zwierzę świetnie czuje twoje emocji i jeśli sam będziesz zestresowany sytuacją odbije się to na twoim pupilu. 
Zmiany wprowadzaj stopniowo i daj czas na zaadaptowanie się do nowej sytuacji

Kiedy nowe zwierzę jest już w domu

  1. Socjalizacja z izolacją-Najczęściej stosowana u kotów pomaga zwierzętom poznać swój zapach i poczuć obecność nowego lokatora w bezpieczny sposób obniżając przy tym stres pupili do minimum. Rezydent będzie czuł się pewnie mając większość swojego terenu i możliwość schowania się przed natłokiem emocji wywołanych nowym zwierzakiem, a dla świeżaka stopniowe wprowadzenie w nowe miejsce pozwoli mu się zaadaptować i również zmniejszy stres.
  2. Nie zapominaj o domownikach. Pokaż, że pojawienie się nowego milusińskiego nie oznacza, że pochłonie on całego ciebie. Staraj się dzielić opiekę po równo, żeby nowy już na początku wiedział, że musi dzielić się tobą z resztą ekipy.
  3. Kojarz każdą interakcje z nowym czymś przyjemnym. Smakołyk, zabawa czy spacer zachęci do dobrych interakcji rezydenta z nowym lokatorem.
  4. Nie poddawaj się! To, że nie zaiskrzyło od razu nie oznacza, że one już nigdy się nie zaakceptują. Może twój zwierzak potrzebuje więcej czasu, a może jest zbyt terytorialny i lepszym pomysłem będzie poznać ich na neutralnym terenie.

I tu z pomocą przychodzi nam spacer socjalizacyjny/spacer równoległy:

spacer socjalizacyjny jeśli twój pies jest łagodny i potrafi zachować się w towarzystwie innych psów to zabierz je na spacer. Dobrze by było jakby psa rezydent prowadził najbliżej związany z nim domownik, a nowego inny członek rodziny lub twój znajomy co pomoże psu rezydentowi w szukaniu wsparcia w tobie, a szczeniakowi na poznanie innego dwunożnego.

spacer równoległy jeśli twój pies ma jakiekolwiek problemy z relacją z innymi psami zastosuj metodę na doczepnego. Idź ze swoim psem jak zawsze na, każdym spacerze i niech znajomy ze szczeniakiem dołączy się na pewien dystans ze szczeniakiem. Tak aby twój pies ich widział, ale nie mógł podejść i stopniowo skracajcie dystans. Jeśli psy będą mogły zbliżyć się na odległość smyczy i nie będą na siebie źle reagować udaj się z psami do domu. Najpierw wchodzi rezydent potem nowy. 

Jeśli żadna z powyższych metod nie działa, a zwierzęta dalej się nie zaakceptowały polecam ci skontaktować się z behawiorystą. Taka osoba pomoże ci indywidualnie pod twoje zwierzęta zastosować metodę łączenia.


Jeśli wytrwałeś do końca to szacunek. Mam nadzieję, że mogłam ci pomóc i rozwiać wszelkie wątpliwości związane z wprowadzeniem szczeniaka do domu z rezydentami. Pamiętaj, że do zwierząt trzeba mieć cierpliwość, ale odwdzięczą się ze zdwojoną siłą, a twoje starania nie pójdą na marne.

Jak uważasz mój artykuł za ciekawy i pomocny to zachęcam Cię do zaobserwowania mojego bloga, udostępnienia artykułu, a jeśli chcesz poznać nas troszkę bliżej to zapraszam cię na mojego Tiktoka gdzie poruszam tematy około psie i instagrama gdzie pojawiają się zdjęcia i relacje z życia mojej ekipy😊

Buziaki 😘














wtorek, 15 lutego 2022

Witam was znowu🙄

Znowu zapytacie. Tak znowu pewnie większość z was mnie nie kojarzy lub kojarzy z TikToka gdzie to mądrze się na psie tematy i macie racje ,to ja - Cla ,a może Klaudia ,była też k7vudiv i Miłość Oczami Tysona 😮. Pod każdym z tych pseudonimów kryłam się ja 😄.W 2013 roku rozpoczęłam "działalność" w internecie i w jakiś sposób gdzieś to we mnie do dziś zostało. Uwielbiam tworzyć treści dla innych ,pisanie bloga, kręcenie swoich filmów, montowanie ich dla innych czy nawet dla hobby to zawsze było to co sprawiało mi ogromną przyjemność. Bardzo wcześnie zaczęłam to i też szybko spadłam z chmurki pewności siebie kiedy okazało się ,że działanie w internecie = hejt ze strony rówieśników i potencjalnych fanów. Jako dziecko nie byłam na to gotowa i niestety pozostawiłam dziecięce pasje kiedy tylko usłyszałam na ulicy to dobitne "O to ta youtuberka od psów". Od tamtego momentu nie wychylałam się i nie robiłam nic ponad stan jeśli chodzi o sociale. Gdzieś z tyłu głowy było "To nie jest ci dane, nie dostaniesz za to wsparcia" co teraz z perspektywy czasu jest smutne jak mała pełna marzeń dziewczynka się poddaje ,bo "przyjaciele" śmieją się z tego ,że chcesz robić coś dobrego dla innych w sieci. Oczywiście nie zabrakło i tych ,którzy mnie w tym wspierali ,dzieciaki z internetu ,które również próbowały swoich sił i chociaż mało z tych znajomości zostało to widzę gdzieś czasem ,że niektórzy z nich osiągnęli swoje cele i są dla mnie wielką motywacją aby się więcej tak szybko nie poddawać😌.

Tak minęło sobie pare dobrych latek. Ja urosłam niewiele ,ale mentalnie stałam się zupełnie innym człowiekiem. Trochę bardziej z przymrużeniem oka zaczęłam przejmować się tym co inni mówią ,a konstruktywną krytykę przyjmować i wyciągać z niej dobre dla mnie wnioski. Dziś wracam do was tutaj nieco silniejsza i o pare psich ciekawostek mądrzejsza. Od roku prowadzę czynnie profil na platformie TikTok gdzie zamieszczam materiały w psiej tematyce. Począwszy od wyśmiewania stereotypu Amstaffa jako "PSA MORDERCY" po ciekawostki z dziedziny behawiorystyki i ogólnego obycia z psem. Nie brakuje również tam mojej opinii na temat zamieszczanych przez innych użytkowników filmów i chwalenie lub odradzanie danych zachowań psich opiekunów.
Oczywiście zawsze staram się do każdego odnosić z szacunkiem nawet jeśli druga strona go nie wykazuje ponieważ widziałam dużo i wiem ,że nie każdy może być psim ekspertem i nie zdawać sobie sprawy z popełniania niektórych błędów ,ale jak wiadomo najlepiej dyskutuje się z osobami z otwartą głową i potrafiącymi przyznać się do błędu i taka też staram się być. Na ten moment nazbierałam już satysfakcjonującą liczbę 23,7 tysiąca obserwujących na TikToku i bardzo mocno wierze ,że są wśród tych osób osoby ,którym na prawdę pomagam i lubią mnie w wolnym czasie posłuchać ,nawet jeśli się nie zgadzają to potrafią fajnie prowadzić dyskusję w ,której obie strony mogą się czegoś dowiedzieć. 

Liczę na miłe przyjęcie mojej osoby znów w takiej formie, obserwujących zapraszam jeśli nie mają mnie dosyć 🤗

Planuje tutaj zamieszczać poczynania w życiu moich zwierzaków, porady oraz tipy w tresurze moich (oraz tych pod moją opieką) psów, trochę opinii i recenzji ,a wszystko kwitować zebranymi nagraniami i materiałami, szczyptę wiedzy podstawowej oraz merytorycznej dla początkujących doprawię spekulacjami i teoriami w temacie zwierząt 🤞 Czyli w skrócie wszystko co najlepsze 😅


Mam nadzieję ,do zobaczenia...



Wprowadzanie Nowego Psa Do Stada

 Skąd decyzja? Długo myślałam o czym mogłabym napisać wam pierwszy post po za przywitaniem i odpowiedz przyszła sama. Od tygodnia w moim dom...